Oceń
Nadciągająca fala upałów oznacza, że elektrownie będą miały kłopoty — alarmuje „Rzeczpospolita”. Złoży się na nie zarówno wysokie zapotrzebowanie na prąd, jak i brak wody.
Chcesz być na bieżąco? Śledź Radio ZET - BIZNES na Linkedin
W czasie upałów przekraczających 30 stopni Celsjusza ludzie zaczynają uruchamiać kolejne urządzenia chłodzące, a to skokowo zwiększa zużycie prądu.
Tymczasem „Rzeczpospolita” wskazała, że chłodzenie w polskich elektrowniach opiera się w dużej mierze na poborze wody z rzek. Kłopoty spotęguje też ich temperatura, zwłaszcza jeśli sięgnie poziomu 25–27 stopni Celsjusza.
Według gazety „nie jesteśmy daleko od ziszczenia się tego scenariusza”.
Temperatura powietrza w najbliższych dniach będzie regularnie przebijać wyznaczony próg. Dodatkowo — według danych Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej — stan Wisły w Warszawie jest drastycznie niski (44 cm), a temperatura wód w jeziorach oscyluje w granicach 21-23 stopni.
– Mamy dwie elektrownie, które opierają się w olbrzymim stopniu na rzece, i dla nich sytuacja może rzeczywiście oznaczać problemy – podkreślił prof. Władysław Mielczarski z Politechniki Łódzkiej w rozmowie z dziennikiem.
Chodzi o Kozienice i Połaniec, należące do koncernu Enea elektrownie, które pobierają i zrzucają wodę do Wisły.
– Do wyboru są dwie opcje: albo obniżyć moc, czyli produkować mniej energii (przy większym zapotrzebowaniu, w upały bowiem rekordowo wzrasta pobór – przyp. red.) albo uruchomić dodatkowe schładzacze, co oznacza, rzecz jasna, dodatkowe straty energii – dodał prof. Mielczarski.
Według eksperta ten rok przetrwamy, ale z roku na rok będzie coraz gorzej.
RadioZET.pl/Rzeczpospolita
Oceń artykuł
