Oceń
Wątpliwościom wokół obywateli Indii, którzy pracują w polskich miastach w ramach usługi Uber Eats, zamierza się przyjrzeć Rzecznik Praw Obywatelskich. Sprawa dotyczy m.in. niskiego poziomu nauczania w uczelniach, gdzie cudzoziemcy rozwożący jedzenie oficjalnie studiują.
Chcesz być na bieżąco? Śledź Radio ZET - BIZNES na Facebooku
Uber Eats, czyli siostrzany projekt usługi transportowej Uber, polega na dostarczaniu jedzenia z restauracji do klientów zamówionej przez aplikację mobilną. Rozwożeniem posiłków w wieku polskich miastach trudnią się m.in. obywatele Indii.
Kulisy pracy dla Uber Eats opisano w reportażu "Gazety Wyborczej" z 18 lutego tego roku.
Jak wygląda praca w Uber Eats?
"Z reportażu wynika, że część kurierów wykonuje swe zajęcie na podstawie niestandardowych form współpracy z podmiotami gospodarczymi. Tylko niektórzy z nich wykonują pracę w formie samozatrudnienia. Większa grupa dostarcza jedzenie na podstawie umów zlecenia, które są dodatkowo połączone z umową najmu roweru. Praca kurierska wykonywana jest w trudnych warunkach, zwłaszcza zimą. Wynagrodzenie ustalane jest przez pośredników (tzw. partnerów flotowych), bez zachowania formy pisemnej" - napisał w komunikacie Rzecznik Praw Obywatelskich.
W ubiegłym roku media donosiły, że inspekcja sanitarna zainteresowała się sprawą i zapowiedziała kontrolę warunków higienicznych przewożenia posiłków. Sam Uber Eats podaje, że jest tylko pośrednikiem, a nie organizatorem dowozu.
Obywatele Indii, dostarczający jedzenie w ramach Uber Eats, często przyjeżdżają do Polski w ramach statusu studenta. Zachęceni obietnicami lepszych warunków życia, płacą wysokie czesne w prywatnych uczelniach, które ich rekrutują w Indiach.
Czy dostawcy Uber Eats studiują na uczelnia widmo?
Wśród uczelni, które opisano w reportażu "GW" znalazła się Wyższa Szkoła Gospodarki Euroregionalnej im. Alcide De Gasperi w Józefowie oraz Wyższa Szkoła Pedagogiki i Administracji im. Mieszka I, oddział w Warszawie.
Według reportażu, zajęcia dla obcokrajowców w Wyższej Szkole Gospodarki Euroregionalnej prowadzone są na niskim poziomie, przez osoby nieposługujące się w dostatecznym stopniu językiem angielskim. Na zajęciach nie jest wymagana obecność, a na egzaminach dopuszcza się możliwość niesamodzielnego rozwiązywania zadań, w tym korzystania z pomocy naukowych.
Rekrutacja na uczelnię studentów z Indii jest prowadzona we współpracy z zagranicznym pośrednikiem, który ma pobierać dodatkową opłatę związaną z rekrutacją.
Z kolei Wyższa Szkoła Pedagogiki i Administracji ma nie zwracać kandydatom opłat za wystawienie zaproszenia do studiów, jeśli kandydat nie uzyska polskiej wizy. Praktyki takie budzą wątpliwości co do zgodności z prawem.
W związku z opisanym w reportażu nieprawidłowościami, do jakich ma dochodzić w dwóch wymienionych szkołach, RPO zwrócił się o wyjaśnienia do wicepremiera, ministra nauki i szkolnictwa wyższego Jarosława Gowina.
Podobne pisma Adam Bodnar skierował do Głównego Inspektora Pracy Wiesława Łyszczka (o rozważenie kompleksowej kontroli warunków wykonywania pracy kurierskiej w systemie Uber Eats) oraz Głównego Inspektora Sanitarnego Jarosława Pinkasa (w sprawie realizujących dostawy jedzenia na zlecenie Uber Eats lub podmiotów współpracujących).
RadioZET.pl/PTD
Oceń artykuł
