Oceń
Rosyjscy pogranicznicy zatrzymali mężczyznę, który ustawił fałszywy punkt kontrolny pomiędzy Rosją a Finlandią. Znajdował się on 24 kilometrów od prawdziwej granicy pomiędzy tymi państwami. Podejrzany pobrał opłatę od imigrantów z Azji, dzięki czemu zarobił 10 tys. euro (w przeliczeniu ponad 42 tys. zł).
Chcesz być na bieżąco? Śledź Radio ZET - BIZNES na Linkedin
Jak podał portal Business Insider, nielegalny proceder okryto w rejonie miasta Wyborg na północy Rosji. Znajduje się ono około 24 kilometry od rzeczywistej granicy rosyjsko-fińskiej.
To jednak nie przeszkodziło mieszkańcowi jednego z krajów Wspólnoty Niepodległych Państw (rosyjscy pogranicznicy nie ujawnili jego narodowości), aby ustawić w tym miejscu przejścia granicznego pomiędzy obydwoma krajami.
Mężczyzna zaoferował czterem imigrantom pochodzącym z Azji Południowej usługę przewodnika przez granicę, aby w końcu mogli dostać się na teren Unii Europejskiej. Ich tułaczka była bardzo trudna - grupa najpierw była prowadzona drogami publicznymi, potem marszem wokół jednego z jezior w okolic Wyborga.
W końcu imigranci wraz z przewodnikiem dotarli do "przejścia granicznego" pomiędzy Rosją a Finlandią. To jednak była fałszywa instalacja, którą sprawca ustawił wcześniej i chciał w ten sposób oszukać grupę Azjatów. Za swoją "usługę" zażądał kwoty o wartości 10 tys. euro (w przeliczeniu ponad 42 tys. zł).
Rosyjskie media pokazywały zdjęcia czterech imigrantów i przewodnika z podniesionymi rękami. Według agencji Interfax, Azjaci zostali skazani za nielegalne przebywanie na terenie Federacji Rosyjskiej (za ten czyn popełniony w grupie grozi nawet 6 lat więzienia) - zostali wydaleni oraz obłożeni grzywną administracyjną.
Z kolei zarzuty oszustwa ma usłyszeć mężczyzna odpowiedzialny za przekręt z nielegalnym przejściem granicznym. Jednocześnie rosyjskie media nie ujawniły motywu działania sprawcy.
RadioZET.pl/Business Insider
Oceń artykuł
