Oceń
Sytuacja w Podkarpackim Banku Spółdzielczym w Sanoku zaniepokoiła mieszkańców Podkarpacia i powiększyła dziury w lokalnych budżetach. Chodzi o kilkumilionowe kwoty. Posłowie Koalicji Obywatelskiej pytają rząd, czy zamierza reagować w tej sprawie.
Chcesz być na bieżąco? Śledź Radio ZET - BIZNES na Linkedin
Posłowie Koalicji Obywatelskiej z Podkarpacia pytają rząd o sytuację w sanockim PBS.
Podkarpacki Bank Spółdzielczy (PBS) z siedzibą w Sanoku został objęty przymusową restrukturyzacją. Rozpoczął ją po raz pierwszy w historii Bankowy Fundusz Gwarancyjny (BFG). Indywidualni klienci banku, jak wynika z komunikatu funduszu, zachowają swoje pieniądze w całości.
Klienci banku od piątku 17 stycznia mogli mieć problemy z dostępem do swoich pieniędzy. Nie działały karty i bankomaty PBS, ani bankowość elektroniczna. Na stronie internetowej banku pojawiła się informacja o restrukturyzacji, a obsługa klientów ruszyła we wtorek, 21 stycznia. Klienci oczekujący w kolejkach do placówek banku mogli jednorazowo wypłacić maksymalnie 40 tysięcy złotych – informuje portal esanok.pl. Mimo ograniczenia, w sanockim oddziale banku zabrakło tego dnia gotówki.
Klienci wypłacili część swoich pieniędzy, a samorządy szacują straty. W przypadku Sanoka, siedziby PBS, na konta Nowego Banku BFG zostaną przetransferowane środki w wysokości 57,4 proc. Blisko 43 proc. pieniędzy pokryje pozostałą cześć strat PSB-u. Miasto Sanok w tym z przepadku straci około 3,5 mln zł.
Poseł Marek Rząsa stwierdził, że sytuacja, w której 34 samorządy podkarpackie z dnia na dzień zostały pozbawione dysponowania własnymi środkami finansowymi, jest bulwersująca i w jego ocenie oznacza "śmierć".
- Z tych pieniędzy samorządy mają opłacić zadania zlecone, projekty unijne, zadania oświatowe, zadania inwestycyjne - one wszystkie są na dzień dzisiejszy zagrożone - zauważył poseł Rząsa.
Chcemy dzisiaj zapytać rząd polski, kto jest za taką sytuację odpowiedzialny, kto poniesie za to odpowiedzialność, ale nade wszystko najważniejsze dla nas jest pytanie: czy dzisiaj polski rząd dysponuje narzędziami, które pozwoliłyby tych wszystkich poszkodowanych w jakiś sposób uratować, szczególnie jeżeli chodzi o samorządy
Posłanka Joanna Frydrych oceniła, że "pieniądze klientów zostały aresztowane przez instytucje państwa". - Klienci indywidualni, przedsiębiorstwa oraz samorządy nie miały w ogóle dostępu do własnych środków przez cztery dni. Moje pytanie: co działo się z tymi pieniędzmi przez cztery dni? Drugie pytanie: czy rząd zamierza stworzyć fundusz pomocowy dla samorządów, które straciły 42,6 procent własnych wpłat, gdzie są zagrożone wypłaty dla nauczycieli, wypłaty na transfery socjalne - pytała posłanka.
RadioZET.pl/PAP
Oceń artykuł
