Oceń
Załamanie popytu na auta to tylko wstęp do problemów, jakie rok 2020 może zgotować branży motoryzacyjnej. W styczniu 2021 roku wchodzą bowiem w życie bardziej surowe normy emisji spalin; samochody, które ich nie spełniają, zamiast do klientów trafią na złomowiska.
Lockdown, załamanie gospodarki i obawy o przyszłość sprawiły, że liczba klientów decydujących się na zakup nowego samochodu znacznie się zmniejszyła. W czasach zarazy ludzie starają się zabezpieczyć przede wszystkim bardziej podstawowe potrzeby.
Dla koncernów samochodowych może to oznaczać straty znacznie większe, niż tylko spadek poziomu sprzedaży. Z powodu wprowadzenia w 2021 roku bardziej wyśrubowanych norm czystości spalin część z wyprodukowanych w 2020 aut nie będzie mogła być oferowana, gdyż nie spełnia kryteriów.
Samochodów z 2020 roku nie będzie można sprzedawać w 2021. Nowe normy emisji spalin
Rynek nowych samochodów załamał się na całym świecie. Na parkingach dilerów znajdują się tysiące niesprzedanych aut, które na dodatek z każdym mijającym dniem stają się tykającą coraz głośniej bombą zegarową mogącą rozsadzić całą branżę.
Problem wynika z nowych norm emisji spalin, które mają zacząć obowiązywać od 1 stycznia 2021 roku. Producenci wdrażają je sukcesywnie w swoich modelach, ogromna część samochodów, które trafiły na sprzedaż w 2020 roku nie są jednak z nimi zgodnych.
Przepisy przewidują możliwość ulokowania na rynku części z nich, mowa jest jednak o 10 procentach sprzedaży z 2020 roku. Liczba aut dopuszczonych do sprzedaży mimo niezgodności z nową normą będzie więc śladowa. Reszta modeli, o ile prawo się nie zmieni, będzie musiała albo trafić na złom, albo wrócić do fabryki w celu modernizacji.
Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego, Związek Pracodawców Motoryzacji Artykułów Przemysłowych oraz Związek Dealerów Polskich zaapelowały w związku z tym do premiera o pomoc. Nowa norma emisji spalin oraz przepisy dotyczące ich wprowadzenia wynikają z rozporządzenia przyjętego przez Unię Europejską.
Wspólnota widząc nadchodzący problem zdecydowała, że państwa członkowskie mogą modyfikować przepisy, tak by uchronić branżę motoryzacyjną przed dodatkowymi stratami. Premier może więc wydłużyć czas na sprzedaż aut z 2020 roku, które nie spełniają nowych norm.
Mateusz Morawiecki zapewne przychyli się do prośby. Gdyby tak się nie stało, dilerzy zmuszeni byliby do szukania sposobów na zminimalizowanie strat i na przykład wyprzedaży rocznika z rabatami, jakich branża do tej pory nie widziała.
RadioZET.pl/money.pl/Rzeczpospolita
Oceń artykuł
