Oceń
Straty z tytułu eksportu i importu towarów i usług do Chin to nawet 26 miliardów dolarów tygodniowo. Powód? Panujący do prawie dwóch miesięcy koronawirus w Chinach.
Chcesz być na bieżąco? Śledź Radio ZET - BIZNES na Linkedin
Epidemia koronawirusa może utrzymywać sektor produkcji w stanie recesji w pierwszej połowie 2020 roku. Najbardziej zagrożony jest sektor elektroniczny i komputerowy – alarmują eksperci Euler Hermes.
Jak wygląda biznes w Chinach po wybuchu epidemii koronawirusa?
Epidemia wybuchła w okresie Chińskiego Nowego Roku. Mieszkańcy mieli wówczas okres wolny od pracy. Rząd chiński wydłużył też czas do 2 lutego, lecz większość firm zezwoliła pracownikom na przyjście do pracy dopiero 10 lutego. Nie wszystkie firmy jednak zdecydowały się na wznowienie działalności. Część pracowników wróciła o biur i fabryk, część pracuje zdalnie, ale wciąż spory odsetek nie pracuje ze względu na zawieszenie działalności firm.
Wstrzymanie biznesu odbiło się na wynikach giełdowych. Początkiem lutego na chińskich giełdach doszło do największych spadków od 2015 roku, a dzień ten nazwano „czarnym poniedziałkiem”.
Eksperci z Euler Hermes dodają, że wraz z przerwami w działalności przedsiębiorstw, które naraziły kilka sektorów na ryzyko zakłóceń w łańcuchu dostaw i niższy globalny popyt, zapasy powyżej średniej długoterminowej mogą dalej rosnąć w sektorach takich jak: tekstylny, maszyn i urządzeń transportowych oraz surowców.
Gromadzenie nadmiernych zapasów, zdaniem analityków, doprowadzi do zapaści gospodarczej.
"Euler Hermes skorygował w dół prognozę wzrostu handlu globalnego na 2020 rok o 0,5 punktu proc. do 1,3 proc. Najbardziej zagrożone są: Hongkong, USA, Japonia, Korea Południowa i Niemcy” czytamy w komunikacie Euler Hermes.
Straty z tytułu wstrzymania handlu towarowego, według szacunków, mogą wynieść 18 miliardów dolarów tygodniowo. W sektorze usług – 6 miliardów dolarów.
Chiny z eksportera, stały się importerem
Towarem deficytowym w Chinach są maseczki ochronne. Do tej pory, to Chiny rozprowadzały je na cały świat, teraz same muszą importować.
W związku z sytuacją epidemiologiczną w Chinach rośnie zainteresowanie kupnem maseczek, rękawic i odzieży ochronnej jednorazowego użytku - podała Polska Agencja Inwestycji i Handlu. Biuro PAIH w Szanghaju dostaje też sygnały o zapotrzebowaniu na maszyny do produkcji takich artykułów.
W opublikowanym w środę komunikacie PAIH wskazała, że Chiny, które do niedawna były głównym eksporterem maseczek ochronnych, teraz borykają się z ograniczonym dostępem do tych produktów.
Agencja zaznacza, że jedną z firm, która odpowiedziała na to zapotrzebowanie, jest polska spółka Miamed - producent dermokosmetyków oraz dystrybutor specjalistycznych masek.
RadioZET.pl/PAP
Oceń artykuł
