Oceń
Na epidemii koronawirusa ucierpiała niemalże każda firma. Jakie straty ponieśli przedsiębiorcy w poszczególnych branżach?
Chcesz być na bieżąco? Śledź Radio ZET - BIZNES na Facebooku
Tarcza antykryzysowa obowiązująca od 1 kwietnia ma pomóc przedsiębiorcom utrzymać się na rynku przez kolejne miesiące. Jednak w obliczu obowiązku zamknięcia siłowni, sklepów i zakładów fryzjerskich jest to tylko kropla w morzu potrzeb.
Oto, jak wygląda sytuacja w firmach, które poniosły straty przez epidemię koronawirusa.
Branża meblarska nad przepaścią
Epidemia koronawirusa sparaliżowała handel w całej Europie przez co firmy wstrzymały produkcję. Prezesi największych polskich firm meblarskich: Agata S.A., Black Red White, Forte, Meble Wójcik i Grupa Meblowa Szynaka oraz Ogólnopolska Izba Gospodarcza Producentów Mebli apelują do rządu o interwencję w ich sprawie.
Kryzys tej branży nie pozostaje bez wpływu na gospodarkę. Meblarstwo generuje bowiem minimum 2 procent PKB. W branży pracuje dziś ponad 180 tysięcy pracowników, którzy obecnie albo są na „postojowym”, albo szykują się do zwolnienia – czytamy w liście reprezentantów branży do władz.
90 procent mebli powstających w Polsce trafia na eksport, głównie do Europy Zachodniej. Branża generuje przez to średnio 11 mld euro zysku rocznie.
Branża, która była eksportową wizytówką polskiej gospodarki, praktycznie z dnia na dzień przestanie istnieć
W liście apelują o wsparcie dużych firm, gdyż tarcza antykryzysowa skupia się głównie na mikroprzedsiębiorcach.
Fryzjerzy i kosmetyczki z gigantycznym długiem
Od 2 kwietnia decyzją rządu zamknięte są bez wyjątków wszystkie zakłady fryzjerskie, kosmetyczne, salony tatuażu i piercingu. Tych usług nie będzie można realizować również poza salonami – np. wizyty w domach nie wchodzą w grę. Przedsiębiorcy nie mogą zatem pracować, a ich długi rosną.
Jak wynika z danych Krajowego Rejestru Długów zobowiązania branży sięgają już 37,7 mln złotych. Średni dług zakładów z sektora beauty to 13 667 złotych. Sytuacja w tej branży jeszcze przed kryzysem nie była łatwa. Duża rywalizacja na rynku sprawiała, że salony kosmetyczne i fryzjerskie walczyły o każdego klienta.
1 kwietnia przedsiębiorcy zamknęli 130 tysięcy zakładów, zostali odcięci od źródła dochodu mając na głowie niemałe wydatki.
Branża modowa będzie musiała odrobić straty
Akcje polskich spółek odzieżowych poszły w dół tuż po ogłoszeniu ograniczeń w działalności galerii handlowych. Straty odnotowały spółki tj. LPP, czyli właściciel marki Reserved, Cropp, House. Na minusie jest też grupa VRG (dawniej Vistula), czyli właściciel marek tj. Vistula, Bytom, Wólczanka, Deni Cler Milano i W.KRUK.
E-sklepy działają natomiast pełną parą i oferują rabaty. Sprzedawcy mają jednak uzasadnione obawy, że nawet większe zyski ze sprzedaży na platformach elektronicznych nie pozwolą odrobić strat po zamknięciu sklepów stacjonarnych.
Branża fitness liczy straty
Rozporządzenie z 20 marca o ograniczeniu działalności miejsc rozrywki sparaliżowało branżę fitness. Przedsiębiorcy zamknęli siłownie i zostali odcięci od źródła dochodu.
Polska Federacja Fitness, która zrzesza przedstawicieli tej branży podaje, że chodzi o „być albo nie być” dla ponad 2,5 tysięcy placówek w Polsce. Chodzi o kluby fitness, kluby sportowe i siłownie, które zatrudniają łącznie 80 tys. pracowników.
Branża fitness to ogromny kawałek rynku, który w tym momencie zamarł i nikt o tym nie mówi...
Jak dodaje, kluby sportowe starają się sprostać oczekiwaniom klientów i organizują np. treningi online.
- Jednak jest to nadal za mało, aby utrzymać kluby fitness oraz uchronić je przed upadkiem. Bez żadnych działań wspierających ze strony rządu, cała branża może czekać jedna wielka fala upadłości – dodaje Tomasz Napiórkowski.
RadioZET.pl/mat.pras
Oceń artykuł
